Pięć argumentów za posiadaniem własnej strony internetowej

Czyli dlaczego media społecznościowe to trochę za mało...

Strona internetowa to w dzisiejszych czasach konieczność. Bez logotypu, wizytówki i strony, ludzie mogą nie traktować poważnie Twojej działalności. Jednakże strona to nie tylko wizytówka, ale też nieustanie pracująca reklama, oferta i informator w jednym. Właściwie prowadzona, może stać się maszynką do drukowania pieniędzy. Niby oczywiste a jednak... Wiele osób mylnie uważa, że ich biznesowi wystarczy obecność na social mediach.

Z czego to wynika? Oczywiście po pierwsze z kosztów. Social media są za darmo, za wykonanie strony i hosting trzeba płacić. Po drugie social media są intuicyjnie proste w obsłudze, natomiast świat web dizajnu może wydawać się nieco tajemniczy i niejasny, naszpikowany fachowym słownictwem, a przez to odstraszający dla laika.

Przyjrzyjmy się jednak jaka jest relacja zysków i strat, wynikająca z decyzji o ograniczeniu się do mediów społecznościowych z perspektywy marketingowej.

  1. Profil na Facebook jest świetną sprawą, ale w każdej chwili możesz go utracić, na skutek rzekomego lub prawdziwego naruszenia regulaminu, tudzież kradzieży profilu, zapomnienia hasła etc. Z dnia na dzień zostajesz bez narzędzia komunikacji; mając stronę i listę mailingową są one twoim back-up'em.
  2. Treści z social mediów nie zawsze indeksowane są przez Google, przez co nie docierają one do nowego grona odbiorców. To sprawia, że są one kanałem informacyjnym głównie dla osób, które już Ciebie w jakiś sposób znają, już weszły z Tobą w interakcję (czytaj: polajkowały Twój profil). Natomiast strona www jest kanałem informacji, który ma szansę dotrzeć do osób nowych, osób z zewnątrz, jako że treści ze stron są lepiej indeksowane przez wyszukiwarki.
  3. Social media nie oferują organizacji i sortowania informacji. Na mediach społecznościowych masz stos postów i użytkownik który chce wyszukać starszej informacji, musi w nich szperać, nie ma żadnej sensownej, realnej nawigacji. Wyszukiwarki na social mediach czy system hashtagów, to w tym kontekście narzędzia dalekie od doskonałości. Na stronie internetowej możesz przedstawić złożoną ofertę w bardzo przejrzysty, logiczny sposób, posiłkując się słowem, obrazem i symbolami. Nie mówiąc już o poszerzonych funkcjonalnościach takich jak FAQ, objaśnienia po najechaniu myszką, treści dostępne dla zalogowanych użytkowników itp.
  4. Przedsiębiorcy już mają świadomość tego, że warto istnieć na social mediach oferując ludziom różne wartościowe informacje na temat ich działalności, informacje natury edukacyjnej lub edukacyjno-rozrywkowej. Natomiast niewielu zdaje sobie sprawę, że w kontekście wyszukiwarki Google, bardzo wysoką skuteczność ma publikowanie informacji użytecznych dla klienta w sekcji Blog na stronie. Tak, tak. Stare dobre pisanie postów. W ten sposób, bez płacenia za pozycjonowanie, można wywindować się na pierwsze miejsca w wynikach wyszukiwania (przy odrobinie systematyczności).  
  5. Pięknie wykonana strona internetowa to element tożsamości, to podbicie swojego wizerunku efektownym dizajnem uzbrojonym w animacje, video, obiekty 3D. To parę punktów do prestiżu. Jeżeli dopiero startujesz z działalnością, to warto mieć tą końcówkę „kropka pe-el” na swojej wizytówce, uwierz że to robi różnicę.

To tyle z suchych informacji. Teraz czas na soczyste przemyślenia.

Element wizerunku osoby ważnej i aktywnej

Media społecznościowe są dla konsumentów rzeczywistości. Strony internetowe są dla kreatorów rzeczywistości.

No bo kto tak naprawdę posiada własne strony w Internecie, kończące się na „kropka pe-el”? Nie tylko firmy i sklepy internetowe. Mają je również wszyscy autorzy, artyści, pisarze, dziennikarze, wynalazcy, aktywiści itp. Ludzie, którzy usiłują odcisnąć swój ślad na rzeczywistości. Posiadanie strony z własnym imieniem i nazwiskiem i kropką pe-el jest więc doskonałym narzędziem pozycjonowania samego siebie, tworzenia własnej marki osobistej. Kto wie, czy nie tak samo ważnym jak odpowiedni wizerunek modowy i odpowiednio wyglądające profile na mediach społecznościowych.

Skoro o mediach społecznościowych już mowa... Coraz więcej ludzi których znam, zaczyna z nich znikać. Ludzie zaczynają przejawiać mechanizmy obronne. Chcą ocalić swoją zdolność koncentracji i produkcję dopaminy. Dziewczyny chcą ocalić swoje poczucie własnej wartości i nie wpędzać się dalej w kompleksy.

Walka o atencję odbiorcy

I tutaj dochodzimy do absolutnej esencji funkcjonalności stron. Człowiek, który trafi na Twoją stronę, nie jest co pięć sekund kuszony innymi bodźcami tak jak na social mediach. Nie musisz bić się o jego atencję z tysiącami innych twórców. Szczególnie od czasu, gdy algorytmy dokręciły śrubę i zaczęły promować króciutkie filmiki, które z natury rzeczy są clickbaitowe oraz idiokratyczne. No bo jaką wartościową i merytokratyczną treść da się zmieścić w cholernych 60 sekundach? Trochę przegrana sprawa.

Na stronie internetowej wręcz przeciwnie; to aktualnie jedyne miejsce w Internecie – obok platform z podcastami – gdzie można liczyć że zamieścisz jakiś dłuższy, wartościowy materiał i że ów człowiek naprawdę go przyswoi. Dlatego mimo że media społecznościowe nie lubią tzw. linków wychodzących (banda socjopatów zważywszy, że panowie właściciele są perfekcyjnie świadomi wyników badań naukowych, o psychicznych efektach ich własnych produktów), dobrym pomysłem jest umieszczanie posta informującego o tym, że na Twojej stronie ukazał się nowy artykuł.

Jeżeli dane medium tnie zasięgi za linki wychodzące, zawsze można wrzucić grafikę, zajawkę artykułu, oraz info o tym, że reszta znajduje się na MOJASTRONA.PL – tak wpisany adres domeny nie jest przecież aktywnym linkiem ;) Ja bym jeszcze w komentarzu dorzucił dlaczego tak robisz, żeby coraz bardziej uświadamiać ludzi o socjopatycznym charakterze owych platform.

Kolejnym dobrym pomysłem jest zbudować swoją listę mailingową i jednocześnie obiecać ludziom, że info o nowych artykułach/postach będzie rozsyłane nie częściej, niż raz na jakiś czas. Nie da się wykluczyć, że wciąż jest to bardziej efektywne, niż walka o atencję na Instagramie.

Poczucie niezależności.

Na stronie internetowej prezentujesz siebie, swój produkt, swoje poglądy albo twórczość w sposób, jaki TY uważasz za stosowny. Na swojej własnej stronie to Ty jesteś narratorem i twórcą doświadczenia swojego odbiorcy.

Na mediach społecznościowych masz szablonik – taki a taki wymiar zdjęć, tyle a tyle słów w poście do wykorzystania, takie a nie inne kolory i – mrugnięcie okiem w stronę projektantów – taki a nie inny rozmiar swojego logo.

Na stronie internetowej masz w poważaniu te zasady. To Ty (i Twój projektant – nie zapomnij zerknąć na moje portfolio) je ustalasz. Prezentujesz siebie światu na własnych zasadach. Na stronie możesz również umieszczać pliki do pobrania, formularze do wpisania na listę mailową, łączyć tekst z video w dowolny sposób, a nawet zbudować prosty sklep, na którym ludzie będą mogli coś kupić od Ciebie. Możesz mieć komentarze lub ich nie mieć – pełna wolność.

Dlatego moi ulubieni twórcy rzeczywistości (pisarze, artyści i filozofowie) pod koniec swoich wystąpień na YouTube, zapytani gdzie można ich znaleźć w Internecie, nigdy nie odpowiadają jak jakiś normik: „eee, noo, polub mnie na fejsbuczku” albo „na Instagramie, mój nick to madzia978732492”.

Z jakiegoś powodu zawsze podają łatwy do zapamiętania adres ze swoim imieniem i nazwiskiem. Oni wiedzą jakiego rodzaju symbolem jest personal site i jaki margines wolności on daje.

Piękno web dizajnu.

Ten punkt nie każdy zrozumie i nie każdy musi. Są ludzie, którzy są całkowicie wyzuci z jakichkolwiek potrzeb estetycznych. I to jest ok. Ci ludzie mogą być świetnymi lekarzami, inżynierami, wspaniałymi rodzicami. Jednak chciałbym zauważyć dwie rzeczy.

Primo. To co jest piękne i ma duszę, zawsze powraca jak bumerang, strącając różne nowinki dla mas. Tak jak płyta winylowa powróciła po chwilowym zachwycie nad darmowymi MP3, tak samo strony internetowe powrócą 'big time' po chwilowym zachwycie nad darmowymi social mediami.

Tło ekranu 404 na mojej stronie. To są smaczki web dizajnu :)

Bo web dizajn jest po prostu piękny – tak samo jak szum czarnej płyty. To jedyny (tak!) rodzaj dizajnu, który łącząc typografię, fotografię, video i grafikę 3D, robi to jednocześnie w sposób interaktywny. I to mnie jako projektanta tak bardzo jara. Widz nie jest tylko biernym widzem.

Secundo. Ludzie z klasą, a także często z kasą, rozumieją piękno, znają się na nim i doceniają je. Inaczej projektanci ubrań lub wnętrz nie zarabialiby dobrych pieniędzy. To nie jest do końca tak, że postawisz sobie prostą stronę od szablonu, bez gustu i że gdzieś na podprogowym poziomie nie będzie to miało wpływu na Twoją markę (choćby i osobistą). Piękno jest wabikiem. Gdyby nie było, to kobiety najbardziej leciałyby na chudych absolwentów uczelni technicznych z Aspergerem, czyniąc w ten sposób swoje deklaracje w stylu „u mężczyzn najbardziej pociąga mnie intelekt” prawdziwymi. A jednak wiemy, że są one co najwyżej półprawdziwe. Bo oprócz intelektu musisz wyglądać dobrze, musisz być dobrze „opakowany”.

Strona internetowa jest pewnym statementem, pewnym symbolem statusu. Gdyby tak nie było, to firmy takie jak Apple nie wydawałyby zawrotnych sum na zaprojektowanie i wdrożenie swoich stron. Sprzedawałyby tylko na Allegro ;)

Ale uwaga! Strona musi się opłacać. Musi mieć pewien sens, w przeciwnym razie jest ona nie inwestycją, a jedynie kosztem. Ale to temat na zupełnie inną lekturę...

Dziękuję za uwagę